Stone Town, czyli Kamienne Miasto, to starówka stolicy Zanzibaru. Od 2000 roku znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. W tym niezwykłym miejscu kultura afrykańska miesza się z arabską, indyjską i europejską. Byłam pewna, że pokocham to miejsce od pierwszego wejrzenia.
Zdecydowałam, że w Stone Town spędzę ostatni dzień tygodniowego pobytu na Zanzibarze. Mój samolot do Maskatu odlatywał o 6 rano i nie bardzo uśmiechała mi się podróż taksówką z Jambiani o trzeciej nad ranem. Wolałam być bliżej lotniska. Sąsiadki z hotelu, które kilka dni wcześniej odwiedziły Stone Town, w ramach zorganizowanej wycieczki, zdecydowanie odradzały mi takie rozwiązanie. "Przecież tam nie ma nic ciekawego, wystarczy godzina, żeby obejść całe miasto, spokojnie możesz sobie darować, lepiej cieszyć się piękną plażą". Generalnie podobne opinie przeważały wśród turystów odwiedzających Zanzibar. I przyznam szczerze, że kompletnie nie rozumiem dlaczego. To naprawdę interesujące miejsce. Warto zapoznać się z jego historią, poszwendać po krętych uliczkach, spróbować lokalnych potraw.
Jeszcze w czasie pobytu w Jambiani zarezerwowałam nocleg w Zanzibar Lodge. Wybrałam ten hostel głównie ze względu na świetną lokalizację. Rzekomo miał być położony przy New Mkunazini Road, jednej z najważniejszych ulic w Stone Town, tuż obok Katedry Anglikańskiej i dawnego targu niewolników. Na miejscu okazało się, że przy New Mkunazini takiego hostelu nie ma. Telefon kontaktowy, który dostałam przy rezerwacji nie odpowiadał i tak naprawdę, gdyby nie Issa, który przywiózł mnie z Jambiani, w życiu bym tego hostelu nie znalazła. Standard hostelu był tak kiepski, że Issa dwa razy pytał, czy na pewno zostaję... ale zostałam i przeżyłam ;)
Zanim się ogarnęłam było już po 14:00. Wizytę w Stone Town zaczęłam od miejsca, które interesowało mnie najbardziej, czyli od Katedry Anglikańskiej i dawnego targu niewolników. Trafiłam na świetnego przewodnika i spędziłam tam prawie 1,5 h. Następnie udałam się na Targ Darajani. Szybko przemknęłam pomiędzy straganami i pognałam w stronę Starego Fortu. Na Darajani wróciłam po zmroku, wtedy to miejsce zaczęło tętnić życiem i było o wiele ciekawiej. Na początku, żeby się nie zgubić, poruszałam się głównymi ulicami. Szybko jednak okazało się, że starówka Zanzibar Town jest na tyle mała, że pomimo całej tej plątaniny ulic, naprawdę trudno zabłądzić. Na dłużej zatrzymałam się w Ogrodach Forodhani. Jedząc miejscową pizzę i pijąc sok z mango, przyglądałam się skokom do wody miejscowych dzieciaków. Na Kenyatta Road odwiedziłam dom narodzin Freddiego Mercury'ego i zrobiłam zakupy u słynnej Hellen. Wdrapałam się też na mury Starego Fortu i obejrzałam akrobacje miejscowych artystów na scenie amfiteatru. Dzień zakończyłam na ławce przed Domem Cudów. Dawno nie widziałam tak spektakularnego zachodu słońca...
Créeme, funcionó aun más que mis esperanzas.
OdpowiedzUsuńStone Town es una ciudad muy bonita. Te recomiendo :)
UsuńI am not sure where you are getting your information, but great topic.
OdpowiedzUsuńI needs to spend some time learning more or understanding
more. Thanks for great information I was looking for this info
for my mission.
Thank you :)
Usuń