środa, 28 lutego 2018

Z tęsknoty za latem...


Raj na Ziemi. To najlepsze określenie dla filipińskiego regionu Visayas. Niespełna godzinę lotu od Manili, zaczyna się "inny świat". Różnorodność Filipin zadziwia na każdym kroku. Plaże, rafy, miasta, góry, wulkany. Na powierzchni zbliżonej do Polski można znaleźć prawie wszystko. 

Wyspa Panglao, położona na Morzu Mindanao, w środkowej części regionu Visayas, jest doskonałą bazą wypadową do głównych atrakcji Boholu, na wyspy Pamilacan, Balicasag oraz na Cebu. Panglao to nie tylko przepiękne, białe, piaszczyste plaże, to przede wszystkim idealne miejsce do nurkowania. Na Filipinach występuje ponad 3 tys. gatunków ryb oraz ok. 500 koralowców. Rafy w okolicach Panglao należą do najciekawszych w kraju. Wprawdzie nurkowania nie są głębokie (max. 35 metrów), jednak bogactwo podwodnego świata urzeknie każdego.

Siedem lat temu, infrastruktura turystyczna na Panglao była słabo rozwinięta. Nie było tam kramów z pamiątkami, ani tłumów naciągaczy. Cały "kurort" ograniczał się zaledwie do kilku sklepów spożywczych i restauracji położonych przy głównej drodze. Turystów też było niewielu. Hotele przy plaży kosztowały grosze. Wiem, że od tego czasu wiele się zmieniło. Teraz z pewnością nie poznałabym Panglao. Dlatego postanowiłam, że nigdy tam nie wrócę. Wolę zachować piękne wspomnienia. A wspomina się bardzo przyjemnie. Zwłaszcza, gdy za oknem -15 stopni ;)






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz