Od dziecka panicznie bałam się węży. Niestety, im więcej podróżowałam, tym częściej je spotykałam. Mój strach przed wężami zazwyczaj budził zdziwienie. Klasyczna reakcja, niezależnie od szerokości geograficznej, była taka: "Nie ma się czego obawiać. Przecież każdy wąż boi się Ciebie o wiele bardziej, niż Ty jego". Z czasem te słowa zaczęłam powtarzać jak mantrę i chyba wreszcie udało mi się ten strach opanować. Zastanawiacie się, co węże mają wspólnego z Kotorem ?
Widok otulonej mgłami Zatoki Kotorskiej już zawsze będzie kojarzył mi się... z wężem. Wczesnym porankiem, ledwo żywa, wynurzyłam się z pensjonatu, by zrobić kilka zdjęć. Niestety, z powodu gęstej mgły, widoczność była kiepska. Wpadłam na pomysł, że wdrapię się na Twierdzę św. Jana i poczekam aż mgła opadnie. Żeby mieć dobre światło, musiałam wejść dzikim szlakiem od wschodniej strony. Na nogach miałam różowe Havaianasy. Tak, japonki to idealne buty do wspinania się po mokrych kamieniach. Gdy dotarłam do połowy murów, natknęłam się na węża. Zrobiło mi się słabo, nawet nie miałam jak uciec. Wzięłam głęboki oddech, tupnęłam nogą i gad sobie poszedł. Do tej pory nie wierzę, że to było takie łatwe, ale chyba nigdy nie pozbędę się tej mojej ofidiofobii ;)
Tymczasem zapraszam na spacer po najpiękniejszej starówce na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. Magicznej, tajemniczej i przecudnie położonej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz